niedziela, 14 lipca 2013

Pierwsza noc poza domem

Korzystając z tego, że są wakacje, pojechaliśmy z Hanią na wieś, tym razem na dwa dni. Była to pierwsza noc Hani poza domem po wyjściu ze szpitala. Jeśli chodzi o pobyt na wsi, to czas spędziła cały czas w ogrodzie, na powietrzu. Z zainteresowaniem przyglądała się gałęziom drzew poruszanym wiatrem oraz kwiatom czy krzaczkom. Nie chciała jeździć w wózku (zresztą ostatnio mało chce jeździć, woli być na rączkach i wszystko widzieć). Leżałyśmy na materacu i czytałyśmy książeczki. Problemem okazały się komary, które cięły niemiłosiernie (udało nam się uniknąć jej pogryzienia, natomiast nas pocięły mimo psikania się offem). Brakowało nam też jakiejś większej osłony przed słońcem, bo kiedy Hania leży na materacu, wtedy wpatruje się w niebo a ono ją razi. W związku z tym w ziemię wbiliśmy parasol ogrodowy, żeby ulżyć jej oczkom. Pobyt na wsi rożni się pobytem w domu tym, że trzeba być cały czas zaangażowanym w opiekę nad Hanią, nie ma jej ukochanej maty edukacyjnej (na którą można by ją odłożyć), czy karuzelki no i ciągle trzeba pilnować  żeby jakieś owady Hani nie dorwały. Dodatkowo było bardzo gorąco. Wieczorem Hania była zmęczona nowymi wrażeniami i gorącem niestety nie mogła zasnąć bez swojego łóżeczka i karuzeli, do których jest przyzwyczajona. Pomogło lulanie na rękach i śpiewanie kołysanek (nigdy tak nie usypia, zawsze po kąpieli i jedzeniu kładziemy ją do łóżeczka, włączamy karuzelę, a ona sama zasypia). Po 4 godzinach Hania obudziła się cała posikana (po pachy, nie wiem, jak to zrobiła) i z głową w szczebelkach łóżeczka, po przewinięciu, przebraniu i cycusiu zasnęła i spała kolejne 6 godzin do następnego jedzonka. 
Kiedy na następny dzień wieczorem wracaliśmy do domu (ok godzina drogi samochodem) była już marudna, w końcu zaczęła płakać i płakała podczas kąpieli (od dawna nie płacze w wannie) i po odłożeniu do łóżeczka. Nie dało jej się uspokoić i smutno nam było bardzo, bo nie wiedzieliśmy co się dzieje. Czy powodem płaczu było zbyt dużo wrażeń jak dla niej? W końcu udało się ją uśpić na rączkach, ale spała bardzo niespokojnie. Zastanawia mnie, czy ona tak bardzo przeżyła ten wyjazd? Zmiana otoczenia, nie znajome miejsca, brak swoich zabawek? Ale trudno jest zabierać pół domu, kiedy jedzie się gdzieś na krótko. Boimy się troszkę wyjechać z nią na dłużej, żeby jej nie męczyć nowymi wrażeniami. A z drugiej strony chcielibyśmy wyjeżdżać z nią wszędzie i przyzwyczajać ją do wycieczek, bo sami często podróżowaliśmy. Czy to jeszcze za wcześnie? 




7 komentarzy:

  1. Hej ho!
    Wydaje mi się, że trudno wyrokować po jednej nocy. To mógł być zbieg okoliczności - akurat może źle się czuła, bolał ją brzuszek, albo miała gorszy dzień, zwłaszcza, że piszesz, że było gorąco. Spróbujcie jeszcze raz. Może kupcie łóżeczko turystyczne i czasem kładźcie Hanię w nim nawet w domu. Może się przyzwyczai. No i ostatecznie karuzelka dużo miejsca nie zajmuje ;). Myślę, ze jak będziecie czekać z przyzwyczajaniem jej do wypraw, to będzie jeszcze gorzej.
    My póki co nie byliśmy na dłuższej wyprawie, ale planujemy taki wyjazd w okolicach października. Fajnie, że opisałaś Wasze przeżycia, bo otworzyło mi to oczy na problemy, które mogą się pojawić, a o których nie myślałam :).

    I mam jeszcze pytanie, bo piszesz, że Hania woli na rączkach (moja Matylda też),a kiedyś wspominałaś, że kupiłaś nosidełko i myślisz o zakupie chusty. Nabyłaś? Jak się sprawdzają?
    Pozdrawiam - Kat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może wtedy gorzej się czuła, a gorąco i podróż autem spotęgowała to.
      Myślimy o zakupie lóżeczka a może też karuzelki podróżnej.
      Jeśli chodzi o nosidełko, to Hania nie chce być w żadnym przodem do nas, chce być tyłem i wszystko widzieć. Dlatego też nie zakupiłam chusty. Co do tego nosidełka, które mamy, to ono jest jeszcze trochę za duże na nią, poza tym nie jest to nosidelko tylko wisiadełko i podobno dziecko w nim nie ma prawidłowo ułożonych nóżek, dlatego trochę boję się go używać na dłużej. A dobre nosidła to wydatek rzędu co najmniej 300- 400zł więć pewnie kupię takie trochę później, jak będziemy mięli pewność że Hania w nich będzie chętnie sobie siedziała.

      Usuń
    2. No właśnie z nosidełkami, jak czytałam, trzeba uważać, żeby nie zrobić krzywdy dziecku i sobie...My nosimy się przodem i tyłem, chociaż ostatnio częściej przodem do kierunku jazdy. A nosimy się bardzo dużo, bo problem z brzuszkiem po lekach rozrósł się bardzo i już nie wiemy, co robić. Więc tulimy się i nosimy i płaczemy razem heh... A ja już nie wiem, czy odstawiać pierś i przejść na butlę, czy jeszcze zaostrzyć dietę. Ostatnio odsunęłam produkty mączne. Mieliśmy nadzieję, że pomogło, bo całą niedzielę był spokój, aż przyszedł wieczór, a potem dzisiejszy dzień. Nie mam już pojęcia, co zrobić...
      Pozdrawiam - Kat

      Usuń
  2. Nie wiem czy zmiana otoczenia to jedyna przyczyna ale być moze. Moja kuzynka byla ostatnio w odwiedzinach w Polsce z 4miesiecznym synkiem na kilka dni. Codziennie nocowala u kogoś innego z rodziny by moc spotkac się z jak najwieksza liczba osób - mieszka za granicą i wiadomo- tęskni. Synek po 3 dniach zaczął goraczkowac i musiała jechać na IP. Do końca nie wiadomo czy powodem 38,5C gorączki były wychodzące zabki, zmiana pogody czy właśnie zmiana otoczenia ale mysle ze w tym ostatnim jest odpowiedz.
    Trzymam kciuki by po powrocie do domku u Hani było wszystko w porządku jak wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze,że u nas nie skończyło się gorączką. Ale i tak serce się kraje jak tak płakusia i nie wiadomo dlaczego i jak ją utulić wtedy i uspokoić.

      Usuń
  3. Wydaje mi się, że maluszki po prostu czasami mają gorszy czas lub też muszą się przyzwyczaić do zmian. A może to kwestia wysokiej temperatury w dzień...
    My pierwszy raz zabraliśmy Lili na wyjazdowy weekend jak miała 1,5 miesiąca. Teraz właśnie wróciła z 3 wyjazdu. Każdy znosiła bardzo dobrze choć dziś w ciągu dnia przespała 4h z pobudką na jedzenie (to się jej jeszcze nie zdarzyło - ciekawe czy będzie spała w nocy). Zauważyłam, że w ostatnim czasie Lili zmieniają się pory snu - czasami wieczorami jest bardziej marudna.
    Zakupiliśmy też łóżeczko turystyczne. Super sprawa - jest lekkie i błyskawicznie się rozkłada więc służyło nam na wyjeździe nie tylko do spania ale do zabawy i leżenia w ciągu dnia. Później może sprawdzi się jako kojec. Część zabawek mniejszych była obowiązkowa :)
    Pozdrawiam, Madlen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślimy o takim łóżeczku. Wydaje mi się, że wtedy właśnie pogoda zrobiła swoje, było bardzo gorąco,bo na następny dzień było załamanie pogody i z ponad 30st zrobiło się 14 i padało.

      Usuń