poniedziałek, 25 lutego 2013

Wózek i fotelik

Czas leci szybko, a ja nie pokazałam wam jeszcze naszego wózka.
Wybraliśmy wózek Mutsy model 4Rider. Większość znajomych polecała nam tą firmę, pozostał tylko wybór modelu, który rozwiązał się po przetestowaniu wózków w sklepie. Wózek ma aluminiowy stelaż z regulowaną skórzana rączką i duże pompowane koła. Zależało nam na wózku, który będzie się sprawdzał w terenie, ale da sobie radę również wśród półek i alejek sklepowych. Wózek nie należy do najlżejszych z uwagi na duże pompowane koła (piankowe są lżejsze, nasza wersja z gondolą waży około 15-16 kg, czyli standard wśród takich wózków). Wózek świetnie się prowadzi i mam nadzieję sprawdzi się doskonale. Muszę przyznać, że zaczepiliśmy również na ulicy kilka osób wiozących dzidzię w tym modelu wózka i nie spotkaliśmy się z żadną opinią negatywną :) ... mają go nasi sąsiedzi, ma go mój ginekolog, ma go wykwalifikowany sprzedawca w sklepie 4kids, wiele osób go posiada i wszyscy go polecają. Tak więc teraz mamy i my :)
Zdecydowaliśmy się na razie na zakup samej wersji z gondolą. Jeśli chodzi o wersję spacerową, nie jesteśmy jeszcze pewni jakie będą nasze wymagania odnośnie wózka, dlatego wstrzymamy się z jego zakupem do czasu, kiedy trzeba będzie o tym pomyśleć, tak więc kiedy nasza malutka będzie miała około pół roku. Być może dokupimy wtedy siedzisko spacerowe lub też zdecydujemy się na zakup całkiem innego wózka typowo spacerowego, zobaczymy...
Kupiliśmy też fotelik samochodowy. Byliśmy w dwóch sklepach dziecięcych i w obu sprzedawcy polecili nam właśnie ten fotelik - Maxi Cosi CabrioFix. Dodatkowo musimy dokupić adaptery do montowania fotelika na wózku oraz chcemy dokupić bazę EasyFix z systemem Isofix do zamontowania na stałe w samochodzie (jest to system bezpieczniejszy i wygodniejszy, niż przypinanie fotelika pasami). 
A obie rzeczy prezentują się tak:



czwartek, 21 lutego 2013

Zdjęcia z kokardką

:) Wrzucam zdjęcia z sesji kokardkowej i biorę się za rozpakowywanie przesyłek z wózkiem, fotelikiem i częścią wyprawki...






wtorek, 19 lutego 2013

Różne takie....

Chciałam podzielić się z wami kilkoma uwagami ;)

- Wczoraj skończył mi się krem na rozstępy Mama Mio. Zaczęłam go używać 22 stycznia, tak więc starczył na niecały miesiąc. Okazał się być bardzo mało wydajny i chciałam podkreślić fakt, że używałam go raz dziennie (wieczorem) na brzuch, piersi, pupę oraz górę ud. Gdybym używała na cale uda, już dawno nie byłoby po nim śladu. Rano używam oliwki Mama Mio, ale tylko na brzuch i piersi i w tym momencie, po około miesiącu używania zostało jej 2/3. Tak więc wynik całkiem dobry. 
Mam mieszane uczucia odnośnie tego kremu, ale muszę przyznać, że podczas jego używania nie pojawił mi się żaden rozstęp. Jestem w rozterce i nie wiem, co teraz zamówić. Czy polecany Palmer's, który jest znacznie tańszy, czy znowu ten krem za ponad 120 zł za słoiczek? 

 

- Kolejna moja inwestycja, to krem na brodawki Babylove. Zdecydowałam się na jej zakup po przeczytaniu recenzji na kilku blogach. 
Opis:

Babylove Mama 
Krem na bazie lanoliny z olejem kokosowym i olejem jojoba.
Ochrona i pielęgnacja wrażliwych brodawek.
Z wysokiej jakości, naturalnych składników.
Bez sztucznych barwników i konserwantów
Brak syntetycznych zapachów, na bazie naturalnych olejków.

Maść nie musi być usuwana przed karmieniem.


Od jakiegoś czasu swędzą i bolą mnie sutki, więc już czas zaopatrzyć się w taką maść. Cena jest do przyjęcia - 11,50 zł na allegro. W Niemczech maść jest normalnie dostępna w sklepie. 



- Tusz do rzęs :) Tak, po około 8 miesiącach zakupiłam sobie tusz do rzęs. Moje rzęsy codziennie wieczorem traktowane RapidLashem powoli odrastają.



W sobotę na ślub musiałam doczepić rzęsy, bo moje nawet pomalowane są jeszcze bardzo krótkie.
Kosmetyczka przyprawiła mi tzw. blinki (dla zainteresowanych - metoda Blink & Go), które przykleja się do powieki, a nie do rzęs, jak w metodzie przedłużania 1:1, dzięki czemu nie jest to inwazyjna metoda, a rzęsy wypadają bez wyrywania naszych naturalnych. Prezentowały się tak:


Dzisiaj, po 3 dniach, moje rzęsy wyglądają tak ;)
Zostały 2 kępki rzęs w prawym oku, oraz jedna rzęsa w lewym. Mam opory przed ich wyrwaniem, więc mam nadzieję, że do jutra same się odkleją i będę mogła użyć mojego nowego tuszu na naturalnych rzęskach. Jak widać są one jeszcze króciutkie, ale ładnie odrastają. 



- Udało mi się w końcu zamówić wózek dla malutkiej oraz fotelik samochodowy! Zamówiłam też sporo rzeczy do wyprawki. Jak tylko je dostanę, zaraz się pochwalę!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Ślub

I już po ślubie :) 
Po bardzo stresującym weekendzie mam nadzieję na trochę odpoczynku przed kolejnym stresującym wyzwaniem, które nas czeka już za około 7 tygodni.
Uroczystość się udała, wszystko odbyło się bezproblemowo. Było pięknie. Czas pokaże, czy zmieniło to coś w naszym życiu :)


piątek, 15 lutego 2013

Mają wszyscy, mam i ja ;)

OK, wiem, że to kolejny post niezwiązany z ciążą. A może związany? Niejednej z nas wypadają włosy i rożne są tego przyczyny. Ja walczę z tym od jakiegoś czasu i częściowo udaje mi się, włosy wypadają coraz mniej. Przy całym arsenale zmieniających się szamponów i odżywek, nie wpadłam na prosty pomysł, że bardzo dużo włosów osłabiam i wyrywam sobie sama używając nieodpowiednich szczotek do ich rozczesywania. W ten sposób masa ich pozostaje na szczotce. Tak więc w końcu zamówiłam sławetną Tangle Teezer, oto ona:






Wg zapewnień producentów szczotka ta: 
  • bezboleśnie rozczesuje splątania
  • masuje skórę głowy
  • nie niszczy struktury włosa



Rzeczywiście, szczotka sprawia, że przeczesane nią włosy wydają się bardziej błyszczące, nie ciągnie ich, fajnie masuje skórę głowy, do tego jest łatwa w czyszczeniu pod bieżącą wodą (zawsze miałam problem z czyszczeniem moich szczotek). Po umyciu i rozczesywaniu wilgotnych włosów zawsze masa ich zostawała mi na szczotce i na podłodze, a teraz mogę je policzyć - jest to dosłownie kilka włosów. 

Dostępnych jest kilka wersji tej szczotki, moja jest najbardziej klasyczna. Szczotka dobrze leży w dłoni, musiałam się do niej trochę przyzwyczaić, bo od zawsze używam szczotek z rączką, jednak nie jest to kłopotliwe.

W internecie jest pełno filmików i opinii nt tej szczotki i muszę przyznać, że zaspałam w tym temacie. Po kilku dniach używania nie wyobrażam sobie już czesać moich włosów bez niej. 

wtorek, 12 lutego 2013

Zdjęcia

Mam dzisiaj gorszy dzień, jeśli chodzi o nastrój. Właśnie zbieram się na wizytę u lekarza. 
Wrzucam zatem kilka moich zdjęć. Skończony 31 tydzień.
(jakiś spiczasty brzusio mi na nich wyszedł :) )





sobota, 9 lutego 2013

New in ;)

Chciałam wam pokazać moje nowe kosmetyczne nabytki z ostatniego tygodnia.

Na początek kremiki do rąk - jeden z Rossmana Isana oliwkowyJest to jeden z moich ulubionych kremów do rąk. Mam bardzo suche dłonie, szczególnie zimą, a on pięknie je natłuszcza, wchłania się nie pozostawiając lepiącej warstwy. Ma bardzo ładny zapach i w promocji kosztuje około 3zł, więc śmieszne pieniądze. Nie zawiera olejów mineralnych ani silikonów. Bardzo lubię też wersję czerwoną kremu z 5% zawartością mocznika, staram się zawsze mieć jeden z tych kremów. Ostatnio kupiłam też wersję limitowaną kremu - kwiat pomarańczy, jednak mniej mi on odpowiada, jest za lekki do wysuszonych dłoni, już za chwile nie czuję jego działania. Podoba mi się jedynie jego delikatny zapach. Być może wrócę do niego w lecie, kiedy nie będę potrzebowała aż tak treściwych kremów. 

Dzięki akcji na facebooku odebrałam też za darmo miniaturkę 10ml kremu do rąk L'Occitane z 20% masła shea. Bardzo lubię ten krem, jednak jego cena sprawia, że niezbyt często go kupuję. 30ml kosztuje 30 zł w stałej ofercie. Krem jest zdecydowanie mniej treściwy, niż te z Isany. Mam tez wrażenie, że o wiele krócej utrzymuje się na rękach, jednak lubię wrażenie nawilżonych dłoni po jego użyciu. Malutkie opakowanie jest idealne do torebki, żeby go zawsze mieć przy sobie i smarować po każdym umyciu rąk. Dodatkowo przy jego odbiorze dostałam rabat 15% i wybrałam sobie inny krem do rąk z wersji limitowanej - bukiet daktyli. On także ma 20% zawartości masła shea i bardzo podoba mi się jego zapach, który długo się utrzymuje na dłoniach. Kremy z L'Occitane są wydajne, więc powinny długo mi służyć i będę je nosiła zawsze w torebce. 

Trochę poszalałam więc z ilością kremów do rąk ;)


Oprócz tego kupiłam na promocji w aptece krem do twarzy Bioderma Atoderm Nutritive. Krem był przeceniony z 60zł na 9,90zł więc szybko sprawdzając opinie w internecie skorzystałam z okazji. Niestety już po 2 użyciach mam wrażenie, że ten krem nie nawilża mojej twarzy tak dobrze, jak krem z Babydream niebieski Gesichts und Körpercreme, którego używam od kilku miesięcy i niestety mam już na wykończeniu. Jest dość gęsty i treściwy, ale nie widzę konkretnego efektu nawilżenia twarzy, a przecież jest przeznaczony do cery suchej. Dam mu jeszcze szansę, bo na razie nic złego mi nie zrobił i mam nadzieję, że nie jest z tych, które zapychają. 

W Rossmanie kupiłam tez kolejny kosmetyk z niebieskiej serii Babydream - 

Kopf-bis-Fuß Waschgel, czyli uniwersalny płyn do mycia ciała i włosów, z rumiankiem oraz pantenolem, z pH obojętnym dla skóry. Żel nie zawiera barwników, ma delikatny zapach, jest bez zawartości oleju mineralnego. Myje bardzo delikatnie, jest przyjemny w używaniu, do tego ma dużą pojemność 500 ml w cenie 9,90zł, na pewno starczy na długo i nie zrobi krzywdy mojej skórze. Kupiłam go z przeznaczeniem jako żel pod prysznic, ale może użyję też kiedyś jako szampon. 



Niestety ciągle mam problem z wypadającymi włosami  Co prawda przed ciążą traciłam ich o wiele więcej (z powodu stresu i zaburzeń prolaktyny), ale wciąż dość sporo znajduje ich w wannie i na podłodze w łazience. Dlatego postanowiłam przetestować polecany przez Agabil z blogu http://agowepetitki.blogspot.com/ szampon BIOKAP przeciw wypadaniu włosów. Tutaj polecam jej solidną recenzję http://agowepetitki.blogspot.com/2013/01/szampon-przeciw-wypadaniu-wosow-biokap.html Szampon naprawdę jest świetny, wydaje się być wydajny, jest gęsty i pięknie się pieni. jedyny minus, to dość wysoka cena (powyżej 40zl), jednak jeśli ma działać, to jestem w stanie płacić tyle co jakiś czas ;) Na razie jestem w fazie testowania i bardzo mnie ciekawi, czy ilość włosów, jakie znajduje wszędzie w domu, zmniejszy się. 

Przy okazji wizyty w Rossmanie kupiłam tez na promocji nową piankę do włosów WELLA ProSeries z serii Volume (stopień utrwalenia 4) przecenioną z 15zł na 10zł. Na razie użyłam jej 1 raz i po tym razie mogę powiedzieć, że jej działanie jest bardzo delikatne, nie obciąża włosów, ale podnosi je, fryzura jest puszysta i utrwalona. Na drugi dzień włosy nadal dobrze wyglądają, nie są przetłuszczone (ale może to dzięki szamponowi Biokap ;)) Potestuje dłużej i wtedy zobaczę, czy jest warta używania.



To tyle moich zakupów. W tym tygodniu były moje imieniny i dostałam też prezenty. Od przyjaciółki balsam do ust NUXE Reve de Miel w słoiczku. Zawsze chciałam mieć coś z miodowej serii Nuxe (testowałam tylko krem do rąk wcześniej), więc teraz mam okazję poużywać balsamu. Ostatnio mam bardzo suche usta i łuszczące się skórki na dolnej wardze. Być może balsam pomoże mi uporać się z nimi.


Drugim prezentem są kolczyki z Kruka od mojego ukochanego. Zastanawiam się, czy nie założyć ich na ślub, bo są delikatne (o taki efekt mi właśnie chodziło) i pięknie pasują do mojego cekinowego bolerka z Promodu. Niestety mam problem ze znalezieniem bransoletki pasującej do nich, a chciałabym jakąś założyć. Może jeszcze uda mi się coś znaleźć :)


To tyle moich nowych nabytków kosmetycznych z zeszłego tygodnia. W planach mam zamiar ruszyć z zakupami do wyprawki, gdyż jeszcze sporo rzeczy mi brakuje. Niestety ostatnio mam duży problem z podejmowaniem decyzji, co skutkuje tym, że w końcu nic nie kupuję.... Zwykle podejmowanie decyzji przychodziło mi z łatwością, jednak ciąża trochę mnie "ogłupia" i wszystko zmieniła, nie wiem czy to wina hormonów czy jakiegoś rozkojarzenia ogólnego, w każdym bądź razie mam nadzieje,że to minie ;)






czwartek, 7 lutego 2013

wtorek, 5 lutego 2013

Sowy...

Od pewnego czasu w moim umyśle panuje zasowienie.... Nie wiem, kiedy się pojawiło, zawsze obecne było tam zupełne zkotowienie, a teraz do kotów w całym mieszkaniu powoli dołącza coraz więcej sów. Mój rozum się wyłącza, kiedy widzę piękną sowę, pragnę jej, muszę ją mieć ;) W planach mam jeszcze wiele sów. Na razie udaje mi się łamać przed zakupem bodziaków, śpioszków, apaszek, śliniaków, pościeli, zabawek w sówki, obrazków z sowami, naklejek z sowami... ale wiem, że do czasu :D Nie mam aż tak silnej woli ;) 

Jak na razie w moim domu goszczą:












piątek, 1 lutego 2013

1 dzień

Dawno nic nie pisałam, ale miałam nawal pracy, a w domu z powodu remontu sypialni trochę brak warunków do pisania. 

Ale dzisiaj jest pierwszy dzień, kiedy nie muszę już jechać do pracy. W końcu zdecydowałam się odpuścić, przekonała mnie to tego głównie jedna rzecz. Niestety na badaniach obciążenia glukozą wyszedł mi zły wynik, nie jest to cukrzyca ciążowa, ale stan przedcukrzycowy. Po wizycie w poradni cukrzycowej, gdzie skierował mnie mój lekarz ginekolog, niestety musiałam zejść z chmur na ziemię. Trochę przerosła mnie ta sytuacja - dieta, którą muszę teraz stosować oraz mierzenie poziomu glukozy w krwi glukometrem 6 razy dziennie. Stało się to bardzo kłopotliwe, kiedy chodziłam do pracy. Również doskwierało mi już zmęczenie wczesnym wstawaniem o 5 lub 6, kiedy to w nocy budzę się średnio co 1,5 godziny i idę do toalety, poza tym dojazdy codziennie prawie 40 km w jedną stronę też robiły swoje, a nawet samo siedzenie 8 godzin przy komputerze ( lekarz powiedział że mogę maksymalnie 6 godzin, ale jak to zrobić?). Wszystko to złożyło się na to, że z wyrzutami sumienia (niestety) ustąpiłam i dałam sobie w końcu odpocząć. 
Od dzisiaj będę się starała wyrobić sobie jakiś inny rytm dnia od tego, do jakiego przywykłam przez ostatnie hmm chyba 7 lat. 

Poza tym mam przecież masę rzeczy do zrobienia :) Czekaja mnie końcowe przygotowania przed porodem (wiele rzeczy jeszcze nie mam), ale także przygotowania do ślubu  który odbędzie się za 2 tygodnie. Na pewno mam co robić i to mnie cieszy, bo z doświadczenia wiem, że moje siedzenie w domu nie wpływa dobrze na moją psychikę :)

Na razie obserwuję postępy w remoncie i planuję, jak zagospodarować kącik dla naszej malutkiej. Na ścianie wyszedł piękny kolor turkusowy, który cieszy oczy i poprawia nam humor. O to właśnie chodziło :)
Wkrótce pokażę stan końcowy pokoju w porównaniu ze stanem przed.

Jeśli chodzi o mnie i malutką, czujemy się dobrze. Wkrótce czeka nas wizyta na USG 3d/4d, to będę miała jej nowe zdjęcie, już ostatnie, zanim się zobaczymy :) no i oczywiście sprawdzimy czy wszystko nadal jest w porządku.
W przyszłym tygodniu czeka mnie również druga wizyta u okulisty, żeby sprawdzić czy na dnie oka nie ma jakiś wad, bo na początku ciąży niestety coś tam w jednym oku już się działo. Mam wadę wzroku i noszę soczewki, jednak podczas ciąży najczęściej noszę okulary. Dodatkowo mam alergię na kurz, roztocza i mojego kota, a nie zażywanie żadnych leków w ciąży sprawia, że nieraz oczy strasznie mnie swędzą i są podrażnione, wtedy lepiej nie nosić soczewek. 

Podsumowując - w środku trwania 30 tygodnia - 10 kg na plusie, w pępku obwód 104 cm :) Rozstępów na brzuchu brak, jeden na piersi. 
Ogólne samopoczucie dobre, czasem tylko stany depresyjne, płacz z byle powodu no i ogólnie  codzienne zmęczenie materiału ;) 

Co porabiamy?

Czytamy Wizaż ...



Robimy pomiary i dietujemy...


Czekamy na wiosnę ...