czwartek, 29 sierpnia 2013

Rabat 20% w H&M

Na stronie H&M jest do pobrania kupon, dzięki któremu uzyskamy -20% na całą kolekcję dziecięcą (ważny do 8 września). W nasze łapki wpadło ostatnio kilka łupów z nowej kolekcji :)

Dodatkowo przy zapisywaniu się do newslettera otrzymuje się -25% na jedną wybraną rzecz z całej oferty.












środa, 28 sierpnia 2013

Nasze rozszerzanie diety

Podczas ostatniego szczepienia, po konsultacji z naszą panią pediatrą, zaczęłam wprowadzać Hani nowe posiłki. Czyli od około 4,5 miesiąca życia. Ponieważ jak na razie nie mamy dostępu do sprawdzonych warzyw (czekamy aż urosną nasze marcheweczki na wsi) sięgnęłam po słoiczki. Na pierwszy ogień poszła marchewka z Bobovity. Jest taka seria Pierwsza łyżeczka, w której są: marchewka, brokuły, kalafior, zielony groszek - wszystkie dla dzieci po 4 miesiącu życia. Na pierwszy smak - inny niż mleczko - Hania zareagowała zdziwieniem, początkowo jadła chętnie, potem niestety zaczęła marudzić i się krzywić :). Pierwszy słoiczek starczył nam na 3 dni (mogą być otwarte i przechowywane w lodówce do 48 godzin). 


Na następny ogień poszło jabłuszko z tej samej serii. Postanowiłam wprowadzać Hani po jednej rzeczy, a dopiero potem łączyć je w pary. I tak po marchewce i jabłuszku jemy teraz trzeci nasz słoiczek - marchewka z jabłuszkiem. Jeśli chodzi o smak, to zdecydowanie posmakowało jej jabłko, jadła je bardzo chętnie. Dzisiaj pierwszy raz jadła marchewkę z jabłkiem i też bardzo jej smakowało. Podobno powinno się wprowadzać do diety najpierw warzywa, żeby dzieci się nie przyzwyczajały do słodkiego smaku owoców i chętniej jadły warzywa, ale moja pani pediatra powiedziała, że ona sama dla swoich dzieci najpierw podawała jabłuszko i nie miała żadnych późniejszych problemów z jedzeniem warzyw. My wystartowałyśmy z marchewką, ale jak widać Hani też jabłuszko zdecydowanie bardziej odpowiada.



Dodatkowo do diety wprowadziłyśmy gluten. Kupiłam błyskawiczną kaszkę manną Kupiec i codziennie gotuję płaską łyżkę kaszki w 100 ml wody przez 3 min, a potem łyżkę przygotowanego kleiku dodaję do 1/3 słoiczkowej porcji, którą akurat tego dnia je Hania. Resztę która zostaje słodzę lekko sokiem z agawy i zjadam na deser. 

Nie będę się tu rozpisywała o zasadach rozszerzania posiłków dla niemowląt oraz o ekspozycji na gluten, bo w internecie pełno jest artykułów i informacji na ten temat. Myślę, że każdy powinien znaleźć w tym ogromie informacji złoty środek dla swojego dziecka oraz skonsultować się z lekarzem pediatrą w tym temacie. 


Acha - do jedzenia używamy łyżeczek Tommee Tippee, które zmieniają kolor, jeśli jedzonko jest za ciepłe. Polecam. 


piątek, 23 sierpnia 2013

Krynica-Zdrój pobyt z 4 miesięcznym dzieckiem

Ponieważ odzyskałam już "mój sprzęt" mogę napisać obiecanego posta.  Część urlopu spędziliśmy z Hanią w Krynicy-Zdrój. Długo zastanawialiśmy się, gdzie jechać, bo chcieliśmy pobyć trochę w górach, jednak na początek nie za wysokich. Baliśmy się Zakopanego, gdyż w miesiącach wakacyjnych są tam straszne tłumy w mieście i na szlakach. Krynicę znamy i lubimy i zwykle podczas wypadów kilkudniowych się tam nie nudzimy. Wizja wycieczki na Górę Parkową, na Jaworzynę Krynicką oraz spacerów po deptaku sprawiła, że wybraliśmy się tam na pierwszy wyjazd kilkudniowy Hani. Muszę powiedzieć, że nasze wyobrażenia miejscowości z czasów sprzed Hani było trochę inne, niż teraz ;) Kiedy nie ma się małego dziecka nie zwraca się uwagi na brak podjazdów dla wózków. A muszę powiedzieć,  że Krynica jest pod tym względem zupełnie nieprzygotowana. Mieliśmy wrażenie, że rodzice z wózkami oraz niepełnosprawni nie mają tam racji bytu. Wszędzie są schody, co oczywiście wiąże się z koniecznością noszenia wózka. Pospacerować bezproblemowo można właściwie tylko po deptaku i ulicach. A już jeśli chce się wjechać i jeździć po parku, również napotkamy schody. Przegięciem był plac zabaw dla dzieci w Parku Zdrojowym, również wejście po schodach. Tak więc z wózkiem nie poszalejemy. Kolejka na Górę Parkową - do góry po schodach (i to nie trzech schodkach, a sporej ilości stromych schodów), na Górze Parkowej też daleko nie zajedziemy - schody prowadzące do szlaków i brak możliwości zjechania bokiem np po trawie (stromo i korzenie). Po zniesieniu wózka do szlaków, trasa przez las w miarę możliwa do przejechania wózkiem bardziej terenowym, od połowy szlaku wyłożona trzema rzędami płytek, więc łatwiej. 
Pomimo strasznych upałów w tym czasie (liczyliśmy na to, że tam będzie chłodniej, ale się przeliczyliśmy) na Górze Parkowej i w lesie był przyjemny chłodek w cieniu i wiaterek, a w lesie biegające sarny, staw z łabędziami i kaczkami, urocze alejki. Na samej Górze bezpłatne leżaki, są też ławeczki. Na leżaku można posiedzieć sobie w cieniu z pięknym widokiem. Hani bardzo się podobało takie siedzenie wśród przyrody oraz sama podróż po lesie, zafascynowana patrzyła na drzewa, aż zasnęła. 

schody, schody... na Górze Parkowej

tu już było lepiej...

padła nam dziewczyna

Ten upał męczył każdego i wieczorem nasza królewna "padała jak mucha". W hotelu nie mieliśmy niestety klimatyzacji, przez co nie był on schronieniem aż do wieczora, kiedy robiło się znośniej. Sam hotel - art Nikifor - byliśmy w nim pierwszy raz, bardzo przyjemne miejsce z mega sympatyczną obsługą. Hotel jest zlokalizowany w zabytkowym przedwojennym budynku, jednak został całkowicie zmodernizowany. Wypełniony ciekawymi obrazami i dziełami sztuki, każdy pokój ma swojego patrona malarza z jego dziełem na ścianie. Nam trafił się Vincent van Gogh ;) Co ważne, w hotelu jest winda, więc spokojnie można z wózkiem się przemieszczać. Nasz pokój był standardową 2-ką, nie miał dużo miejsca, ale wystarczyło na rozłożenie łóżeczka turystycznego i spokojne przechodzenie obok. Niestety nie było w nim wanny. Minusem był też brak balkonu. Wyżywienie w hotelu bardzo dobre, domowe. Na dole hotelu znajduje się oryginalna Karczma Łemkowska w budynku stworzonym ze 150-letnich bali, pochodzących z rozbiórki łemkowskich domów i w niej znajduje się wiele oryginalnych rekwizytów kojarzących się z tradycyjną łemkowską wsią, a także galeria rzeźb i ikon. Tutaj również jest pyszne jedzenie i miła obsługa. Dla niektórych minusem może być też to, że hotel jest zlokalizowany na górce, ale dla nas nie stanowiło to problemu, chociaż nieraz pchanie wózka w 30kilku stopniowym upale pod górę męczyło i sprawiało, że do hotelu docieraliśmy cali mokrzy od potu. 






Krynica oferuje wiele atrakcji turystom, jednak z tak małym dzieckiem nie ze wszystkich mogliśmy skorzystać. Bliziutko hotelu jest basen publiczny na świeżym powietrzu, jednak nie korzystaliśmy z niego i chłodziliśmy nogi w fontannach w parku, co Hani bardzo się podobało. Jeśli chodzi o wypad na Jaworzynę Krynicką, to niestety z wózkiem nie widzieliśmy możliwości wyjechania na nią lub zjechania z niej, więc udaliśmy się tam kolejką. I tu pojawił się kolejny problem - nasz wózek Mutsy 4Rider ledwo się wcisnął do wagonika, tylne koła okazały się być za szerokie, więc z wsiadaniem i wysiadaniem były dość duże problemy. W wagonikach była sauna, spływaliśmy potem. No i w przeciwieństwie do kolejki na Górę Parkową - tu płacimy za wózek. 






Spacerując po Krynicy widzieliśmy wiele rodzin z małymi dziećmi i wózkami, zastanawialiśmy się, czy spędzają oni czas inaczej, niż spacerując po deptaku, bo np na Górze Parkowej spotkaliśmy ze dwa wózki ale schodząc z niej w lesie już żadnego. 



Podsumowując - Krynica, to miejsce, które sprawdzi się jedynie na krótki wypad z kilku miesięcznym dzieckiem. Dotrzesz wszędzie, jeśli nosisz dziecko w nosidełku, bo niestety z wózkiem i podjazdami to miasto ma duży kłopot (współczuję niepełnosprawnym). 




niedziela, 18 sierpnia 2013

I po wakacjach...

Wróciliśmy już z wakacji, strasznie szybko zleciały te 2 tygodnie! 
Hania jest zdrowa i zadowolona, była baaardzo kochana i grzeczna. 
Już wkrótce na moim blogu recenzja odnośnie jednej miejscowości górskiej, w której byliśmy :) i oczywiście fotki z wakacji. 
Od jutra wracamy do normalnej codzienności, a w czwartek czeka nas 3 tura szczepienia 5w1. 


wtorek, 13 sierpnia 2013

Test wózka Mutsy 4Rider

Producent: Mutsy
Model: 4Rider
Rama: Single Spoke ( wykonana z aluminium, pompowane koła i skórzana teleskopowa rączka)

Informacje o wózku na stronie producenta  http://mutsy.com/plpl/4rider-single-spoke/

Dużo zdjęć rzeczywistych wózka znajdziecie na moim blogu, a tu wrzucam fotkę ze strony producenta:


A tu opinia moja i męża nt wózka:


Jesteśmy dość wymagającymi klientami i długo wybieraliśmy wózek. Przed zakupem czytaliśmy wiele opinii w internecie, oglądaliśmy testy na YouTube, sami testowaliśmy w sklepach i wypytywaliśmy sprzedawców. Nawet zaczepialiśmy na ulicy osoby z tym wózkiem i pytaliśmy jak sprawdza się w użytkowaniu. Potrzebowaliśmy dobrze wykonany wózek, z amortyzowanymi kołami na każdy teren, z łatwo składanym stelażem, gdyż dużo się przemieszczamy samochodem. Wybór padł na Mutsy, jednak dopiero kiedy Hania się urodziła i zaczęliśmy go użytkować, wtedy okazało się, że jednak nie spełnia on naszych oczekiwań i co najważniejsze i muszę podkreślić NIE JEST TO WÓZEK TERENOWY! Duże, pompowane koła są super, jednak nie sprawdzają się w terenie, mały rozstaw osi powoduje, że wózek jest wywrotny, a przednie koła często "szaleją", kiedy nawierzchnia jest nierówna.  Do tego wózkowi brak amortyzacji. Po równej nawierzchni wózek prowadzi się bardzo łatwo i bezproblemowo, wyjątkiem są ciasne zakamarki np wśród sklepowych półek, ponieważ wózek ma szeroki rozstaw tylnych kół i nie wszędzie przejedzie. W internecie doszukałam się też takich słabych stron, jak mało miejsca w gondoli czy spacerówce, jednak muszę podkreślić, że nasza Hania jest niewielką dziewczynką i my nie widzieliśmy takiego problemu. Ponieważ nasza królewna w okolicy 4 miesiąca ostro zaprotestowała odnośnie wożenia się w gondoli, jeździmy już w spacerówce i zwykle jest w niej bardzo zadowolona. Co jeszcze chciałam dodać? Że wg nas wózek ten nie jest warty swojej ceny, tzn jak na to co oferuje, cena sklepowa jest za wysoka. My wózek kupiliśmy używany i w takiej cenie jaką daliśmy, to jak najbardziej jest to satysfakcjonująca jakość. Nie wiem, jak sprawowałyby się inne wózki - w sklepie to prawie każdym dobrze się jeździ, bo jest gładko.

Stworzyliśmy dla was listę zalet i wad, jakie wg nas ten wózek posiada, a więc:

Zalety:
- jest zwrotny i łatwy w prowadzeniu, nawet jedną ręką, ale po dobrej nawierzchni
- gondola wysoko montowana, nie trzeba się schylać
- możliwość montażu siedziska spacerówki przodem i tyłem do kierunku jazdy
- regulowane położenie siedziska spacerowego prawie do pozycji leżącej
- regulowana wysokość rączki
- łatwe i szybkie składanie i rozkładanie oraz wpinanie i wypinanie gondoli i spacerówki oraz po wpięciu adapterów - fotelika samochodowego
- łatwy demontaż kół


Wady:
- jest ciężki
- zajmuje dużo miejsca po złożeniu
- ma szeroki stelaż, szeroki rozstaw tylnych kół, które nie wszędzie się mieszczą
- stelaż podatny na zarysowania
- mały rozstaw osi powoduje, że przednie koła wpadając w dziurę albo napotykając na kamień często się blokują i wózek "staje dęba" (szczególnie przy założonej gondoli, ponieważ wózek ma wtedy wysoko środek ciężkości)
- czasem podczas jazdy po płaskiej nawierzchni przednie koła zaczynają się telepać na boki i nie chcą jechać prosto bez zablokowania
- w terenie skrzypi i trzeszczy
- za nisko osadzony oraz mały kosz na zakupy, w wersji spacerowej mniej miejsca i trudniejszy dostęp do niego
- materiał, z którego wykonana jest spacerówka w gorące dni powoduje, że dziecko się poci więc trzeba coś podkładać 
- przydałaby się łamana rączka, bo czasem trudno wyjąć dziecko
- gondola bez żadnej wentylacji, otworu czy okienka, duszna w lecie, nieprzewiewna
- budka gondoli (przynajmniej w naszej wersji) bez regulacji położenia, możliwa tylko opcja otwarta-zamknięta
- brak amortyzacji

No niestety jak widać powyżej, znaleźliśmy więcej słabych, niż mocnych stron tego wózka. Planujemy jednak na razie nie zmienić go na inny, gdyż brakuje nam pomysłu na alternatywny. Prawdopodobnie w zimie jeszcze będziemy go użytkowali, natomiast zaraz po niej, na wiosnę, kupimy klasyczną spacerówkę, mamy już kilka na oku.


UPDATE! 
Jak ten wózek radzi sobie w zimie? Przeczytajcie w poście zimowym


wtorek, 6 sierpnia 2013

Mix zdjęciowy

Wrzucam kilka fotek z ostatniego czasu.

Już jutro wyjeżdżamy na urlop! Jestem bardzo ciekawa, jak to będzie z Hanią. Oby polubiła podróże, bo w planach mamy ich wiele....
-----------------------------------------------------------------------
Padnięta po spacerze


Mały gracz


Pierwszy raz w kostiumie kąpielowym



Mniam mniam


Jeszcze w gondoli .....boimy się komarów!


Naleśnikarnia w Wieliczce 



Testujemy Pampersy Sleep&play 3-ki (z promocji w Kauflandzie)


Pyszny ciemny ser prosto z Norwegii


niedziela, 4 sierpnia 2013

4 miesiące!

Hania skończyła już 4 miesiące :) 
Z każdym dniem widzę, jak się zmienia i ile nowego potrafi. 
To, co przychodzi mi do głowy, to: 
- przygląda się wszystkiemu uważnie i ze skupieniem, często wpatruje się w zabawki
- wsadza całe piąstki do buzi, czasem paluszki 
- chwyta w łapki wszystko naokoło siebie, naciąga sobie na buzie pieluszki, kocyki, podusie... lubi się wtulać
- nie chce spać na spacerach, woli obserwować otoczenie (wozimy się już w spacerówce na płasko, lepiej w niej widzi), zwykle nadal ładnie zasypia w samochodzie
- umie przewrócić się z pleców na boczek i kilka razy obróciła się z brzucha na plecy
- potrafi sama sobie wyciągnąć smoczka z buzi i wsadzić go spowrotem 
- dużo i czasami bardzo głośno "rozmawia" i długo tak potrafi
śmieje się dużo, kilka razy śmiała się na głos patrząc na siebie w lustrze :) odpowiada uśmiechem na nasz uśmiech do niej, zabawiana "chichra się"
- w samochodzie jeździ w nosidełku z wyjętą wkładką dla niemowlaków i chyba ta pozycja bardziej jej odpowiada
- dalej uwielbia matę i spędza na niej dużo czasu, chwyta wiszące zabawki, przygląda się im dokładnie, bada różne części, widać że robi to świadomie :)

A oto nasza supergirl 



czwartek, 1 sierpnia 2013

Podsumowanie lipcowe zakupów dla Hani

W lipcu troszkę przystopowałam z zakupowym szałem;) Kupiliśmy dla Hani tylko kilka fajnych rzeczy:

- książeczki Tiny Love - zamiast jednej nowej, kupiłam dwie używane i wyprałam je w pralce ;) po czym były jak nowe. Mamy teraz kolekcję trzech i więcej kupować nie zmierzam. Zauważyłam, że Hania powoli woli strony kolorowe od tych z graficznymi obrazkami. No i już nie leży wpatrując się w nie, tylko chwyta za nie, za sznureczki i odstające szeleszczące elementy, ciągnie, ciumka i miętosi :) Duży postęp ;)
Dodatkowo w nocy wybrana książeczka jest przywiązywana do łóżeczka i służy jako ochraniacz, a wcześniej pomaga w zaśnięciu, jeśli Hania zasypia na boczku, to wpatruje się w nią.




- do miętoszenia i ciumkania dostała również krówkę Label label - Hania lubi ją, ma dużo kolorowych metek, którym się przygląda i za które chwyta, ale ciągle jestem w szoku, że taki kawałek "szmatki" może kosztować 50 zł ;) 





- lusterko do obserwacji Hani w samochodzie firmy Olmitos (pechowy zakup, od 7 dni czekamy na przesyłkę)



- kilka większych ciuszków z wyprzedaży (mamy dużo ubranek, ale czasem na coś się skuszę ;)): z H&M - bluzeczka i pumpy z kieszeniami, z F&F słodki bodziaczek i opaski z H&M





- kilka książeczek z prostymi obrazkami




- łóżeczko turystyczne na wyjazdy. Małe po złożeniu, waży ok 10 kg (będziemy je testować już za tydzień)



Myślimy nad:
- ciągle o nosidełku ergonomicznym... 
(jak na razie próby sadzania Hani w nosidełku, kończą się jej szybkim niezadowoleniem :-( ...)