piątek, 23 sierpnia 2013

Krynica-Zdrój pobyt z 4 miesięcznym dzieckiem

Ponieważ odzyskałam już "mój sprzęt" mogę napisać obiecanego posta.  Część urlopu spędziliśmy z Hanią w Krynicy-Zdrój. Długo zastanawialiśmy się, gdzie jechać, bo chcieliśmy pobyć trochę w górach, jednak na początek nie za wysokich. Baliśmy się Zakopanego, gdyż w miesiącach wakacyjnych są tam straszne tłumy w mieście i na szlakach. Krynicę znamy i lubimy i zwykle podczas wypadów kilkudniowych się tam nie nudzimy. Wizja wycieczki na Górę Parkową, na Jaworzynę Krynicką oraz spacerów po deptaku sprawiła, że wybraliśmy się tam na pierwszy wyjazd kilkudniowy Hani. Muszę powiedzieć, że nasze wyobrażenia miejscowości z czasów sprzed Hani było trochę inne, niż teraz ;) Kiedy nie ma się małego dziecka nie zwraca się uwagi na brak podjazdów dla wózków. A muszę powiedzieć,  że Krynica jest pod tym względem zupełnie nieprzygotowana. Mieliśmy wrażenie, że rodzice z wózkami oraz niepełnosprawni nie mają tam racji bytu. Wszędzie są schody, co oczywiście wiąże się z koniecznością noszenia wózka. Pospacerować bezproblemowo można właściwie tylko po deptaku i ulicach. A już jeśli chce się wjechać i jeździć po parku, również napotkamy schody. Przegięciem był plac zabaw dla dzieci w Parku Zdrojowym, również wejście po schodach. Tak więc z wózkiem nie poszalejemy. Kolejka na Górę Parkową - do góry po schodach (i to nie trzech schodkach, a sporej ilości stromych schodów), na Górze Parkowej też daleko nie zajedziemy - schody prowadzące do szlaków i brak możliwości zjechania bokiem np po trawie (stromo i korzenie). Po zniesieniu wózka do szlaków, trasa przez las w miarę możliwa do przejechania wózkiem bardziej terenowym, od połowy szlaku wyłożona trzema rzędami płytek, więc łatwiej. 
Pomimo strasznych upałów w tym czasie (liczyliśmy na to, że tam będzie chłodniej, ale się przeliczyliśmy) na Górze Parkowej i w lesie był przyjemny chłodek w cieniu i wiaterek, a w lesie biegające sarny, staw z łabędziami i kaczkami, urocze alejki. Na samej Górze bezpłatne leżaki, są też ławeczki. Na leżaku można posiedzieć sobie w cieniu z pięknym widokiem. Hani bardzo się podobało takie siedzenie wśród przyrody oraz sama podróż po lesie, zafascynowana patrzyła na drzewa, aż zasnęła. 

schody, schody... na Górze Parkowej

tu już było lepiej...

padła nam dziewczyna

Ten upał męczył każdego i wieczorem nasza królewna "padała jak mucha". W hotelu nie mieliśmy niestety klimatyzacji, przez co nie był on schronieniem aż do wieczora, kiedy robiło się znośniej. Sam hotel - art Nikifor - byliśmy w nim pierwszy raz, bardzo przyjemne miejsce z mega sympatyczną obsługą. Hotel jest zlokalizowany w zabytkowym przedwojennym budynku, jednak został całkowicie zmodernizowany. Wypełniony ciekawymi obrazami i dziełami sztuki, każdy pokój ma swojego patrona malarza z jego dziełem na ścianie. Nam trafił się Vincent van Gogh ;) Co ważne, w hotelu jest winda, więc spokojnie można z wózkiem się przemieszczać. Nasz pokój był standardową 2-ką, nie miał dużo miejsca, ale wystarczyło na rozłożenie łóżeczka turystycznego i spokojne przechodzenie obok. Niestety nie było w nim wanny. Minusem był też brak balkonu. Wyżywienie w hotelu bardzo dobre, domowe. Na dole hotelu znajduje się oryginalna Karczma Łemkowska w budynku stworzonym ze 150-letnich bali, pochodzących z rozbiórki łemkowskich domów i w niej znajduje się wiele oryginalnych rekwizytów kojarzących się z tradycyjną łemkowską wsią, a także galeria rzeźb i ikon. Tutaj również jest pyszne jedzenie i miła obsługa. Dla niektórych minusem może być też to, że hotel jest zlokalizowany na górce, ale dla nas nie stanowiło to problemu, chociaż nieraz pchanie wózka w 30kilku stopniowym upale pod górę męczyło i sprawiało, że do hotelu docieraliśmy cali mokrzy od potu. 






Krynica oferuje wiele atrakcji turystom, jednak z tak małym dzieckiem nie ze wszystkich mogliśmy skorzystać. Bliziutko hotelu jest basen publiczny na świeżym powietrzu, jednak nie korzystaliśmy z niego i chłodziliśmy nogi w fontannach w parku, co Hani bardzo się podobało. Jeśli chodzi o wypad na Jaworzynę Krynicką, to niestety z wózkiem nie widzieliśmy możliwości wyjechania na nią lub zjechania z niej, więc udaliśmy się tam kolejką. I tu pojawił się kolejny problem - nasz wózek Mutsy 4Rider ledwo się wcisnął do wagonika, tylne koła okazały się być za szerokie, więc z wsiadaniem i wysiadaniem były dość duże problemy. W wagonikach była sauna, spływaliśmy potem. No i w przeciwieństwie do kolejki na Górę Parkową - tu płacimy za wózek. 






Spacerując po Krynicy widzieliśmy wiele rodzin z małymi dziećmi i wózkami, zastanawialiśmy się, czy spędzają oni czas inaczej, niż spacerując po deptaku, bo np na Górze Parkowej spotkaliśmy ze dwa wózki ale schodząc z niej w lesie już żadnego. 



Podsumowując - Krynica, to miejsce, które sprawdzi się jedynie na krótki wypad z kilku miesięcznym dzieckiem. Dotrzesz wszędzie, jeśli nosisz dziecko w nosidełku, bo niestety z wózkiem i podjazdami to miasto ma duży kłopot (współczuję niepełnosprawnym). 




14 komentarzy:

  1. super opis :) teraz już wiem,że słuszna była decyzja o pozostaniu na nizinach :) aczkolwiek jak Maluch podrośnie z chęcią wybierzemy się do Krynicy. Plusem jest również to,że odpoczęliście,pospacerowaliscie i byliście razem. Dla mnie to bardzo ważne i uwielbiam nasze nawet najmniejsze wypady :) świetne zdjęcia jak zawsze! Hania jak rośnie-szok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że wszystkie miasta w Polsce są podobnie "przystosowane" do wózków, rodzin i niepełnosprawnych. U nas chyba wciąż tkwi przekonanie, że dziecko małe ma z matką w domu siedzieć, nie daj Boże gdzieś jechać, a już karmić publicznie to niewyobrażalne chamstwo i zahacza o ekshibicjonizm. Ehhh...
      Ale zgadzam się z Moniką - super, że mieliście czas dla siebie, że odpoczęliście, że Hania świetnie zniosła wyjazd. Zdjęcia - super :).
      Łóżeczko jak rozumiem sprawdziło się w warunkach bojowych? ;).
      Aga, czy wprowadzasz Hani tzw. posiłki uzupełniające? Owocki, warzywa?
      Pozdrawiam - Kat

      Usuń
    2. Hej! Macie racje, wspólne wakacje są super, cieszyły tym bardziej,że teraz jeździmy z Hanią i obserwujemy ją w nowych sytuacjach.
      Łóżeczko jak najbardziej się sprawdziło, jakoś mi umknęło zrobić zdjęcie Hani w nim. W dzień też się w nim czasem bawiła, wsadzaliśmy jej tam książeczki Tiny Love i pałąki od maty. Jest tylko jedna rzecz, która może komuś przeszkadzać - ten wyższy poziom jest wiszący, więc jak dziecko się wierci, to to się przesuwa i słychać szeleszczenie. Czasem budziło mnie to w nocy i sprawdzałam, czy się Hania nie obudziła, a ona tylko niespokojnie spała.
      Tak, wprowadziliśmy posiłki 5 dni temu, Hania 3 dni jadła już marchewkę i wczoraj pierwszy raz jabłuszko, napiszę o tym posta. Zaczęliśmy wprowadzać też gluten (kaszka manna).
      Jeśli chodzi o dostosowanie do niepełnosprawnych, to naprawdę razi, szczególnie w miejscowościach, powiedzmy "uzdrowiskowych". Nad naszym hotelem jeszcze wyżej na górce był ośrodek, gdzie przyjeżdżają mamy z niepełnosprawnymi dziećmi, rozmawialiśmy z miejscowymi, że czasem te dzieci to są już normalne "dorosłe" osoby i pchanie wózka pod taka górę, to straszny wysiłek, więc te mamy wychodzą raz na spacer do centrum Krynicy, a potem już tylko siedzą w ośrodku, bo kogo stać na taxi? Smutne :(

      Usuń
    3. O, to super, że przymierzasz się do posta o posiłkach uzupełniających!!! Bardzo proszę, napisz, jaką konkretnie kaszkę dosypujesz...
      Dzięki wielkie!
      Kat

      Usuń
    4. Jaka fajna wyprawa! Uwielbiam górki :)
      Muszę przyznać, że nad morzem (Międzywodzie) były zrobione fajne zejścia na plażę dla niepełnosprawnych oraz rodzin z małymi dziećmi i ich wózkami. W mieście też przyjazne krawężniki. Może we wrześniu uda nam się jeszcze sprawdzić czy Międzyzdroje to też dobra miejscówka dla rodziców z malutkim dzieckiem.
      Pozdrawiam, Madlen

      PS. Czekam w takim razie z niecierpliwością na posta o rozszerzeniu diety i wprowadzeniu glutenu. Ja trochę z tym glutenem się zgapiłam... Lilianka ma już prawie 4,5 miesiąca. Ale gerberki w szafce już czekają tylko jakoś - hmmm- odwagi brak by je podać ;)

      Usuń
  2. Bardzo przydatna recenzja, tak samo jak wózka. Chcielišmy go kupić ale jednak skłoniły sié do numeru 2.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi. Zawsze staram się pisać szczerze co myślę i nie koloryzować, że wszystko jest cacy, piękne i kolorowe ;)

      Usuń
  3. Hej, hej :) tym razem komentarz z innej beczki ;)
    Dzis i jutro z karta w super pharm zielone pampersiaki tylko za 30zl!!!! My pozyczamy karty do znajomych ;)
    Pozdrawiam, Madlen

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga, mialabym prosbe - tak jeszcze przy okazji jedzenia i picia dla niemowlat :)
    Jesli masz podgrzewacz do butelek i sloiczkow to mozesz napisac mi o nim kilka slow? Wlasnie zabieram sie powoli za jego wybor...
    Dziekuje i pozdrawiam :) Madlen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madlen, nie mam podgrzewacza, po podgrzewania używam ciepłej wody.

      Usuń
    2. My mamy Canpola - zakupiony siłą rozpędu podczas kupowania wyprawki. Butelek w nim nie grzałam póki co, a słoiczki tak - w sensie była do niego miseczka, do której przekładam trochę jedzonka i umieszczam w podgrzewaczu na łaźni wodnej. Działa normalnie. Nie potrafię stwierdzić, czy jest dobry, czy nie. Posiłki podgrzewa, mała je zjada, więc chyba jest ok ;)
      Pozdrawiam - Kat

      Usuń
  5. O Krynica,moje strony:) Pozdrawiam Daria

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybieramy się do Krynicy-Zdrój. Ciekawe czy coś się zmieniło - oby na lepsze, od czasu tego wpisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj.Też mam taka nadzieje, bo bardzo lubimy tam jeździć. Chociaż z większym dzieckiem, to już co innego.W Krynicy ostatnio było sporo inwestycji, więc przypuszczam, że teraz może być bardziej przyjazna wózkom. Pozdrowienia!

      Usuń