poniedziałek, 18 marca 2013

Kosmetycznie

W ostatnim czasie ograniczyłam mocno zakupy kosmetyków dla siebie, ale było kilka takich, których potrzebowałam. 

Od kilku tygodni mam ciągle bardzo spuchnięte stopy, do tego uczucie, że są one gorące, swędzą. Bardzo jest to uciążliwe, w nocy nie mogę zasnąć, ciągle mi one "przeszkadzają". Również przed ciążą miałam problem ze stopami, szczególnie w lecie, stopy puchły, swędziały i były gorące. Zawsze śpię ze stopami odkrytymi, poza kołdrą. Często w nocy wstawałam i wsadzałam stopy pod zimną wodę, żeby im ulżyć i je schłodzić, niestety to zawsze była ulga krótkotrwała. Słyszałam o piance chłodzącej do nóg Propodia i w końcu ją znalazłam na półce w Super-Pharmie za 20zł. 

Informacja producenta:

Redukcja uczucia ciężkich nóg:

Chłodząca pianka do nóg jest przeznaczona do codziennej pielęgnacji i łagodzenia objawów ciężkich, zmęczonych nóg i stóp. Zapewnia uczucie świeżości, lekkości i komfortu. Szybko koi i chłodzi skórę, minimalizuje opuchnięcia. Szczególnie polecana w podróży, podczas długotrwałego pozostawiania w pozycji stojącej lub siedzącej, osobom z nadwagą, przy wzmożonej ekspozycji na słońce i wysokie temperatury.
  • Poprawia krążenie w naczyniach krwionośnych.
  • Poprawia elastyczność naczyń krwionośnych.
  • Wzmacnia naczynia krwionośne i ogranicza powstawanie obrzęków.

A co ja mogę o niej powiedzieć? (po dwukrotnym na razie użyciu). Niestety dla mnie jest to produkt niewystarczający. Owszem, chłodzi stopy, ale uczucie to jest zbyt krótkotrwałe. Nie podoba mi się formuła pianki, dziwnie się ją nakłada i "topi" się w rękach. Nie zauważyłam zmniejszenia obrzęków. Pianka ma ładny delikatny zapach i po jej użyciu stopy są gładkie i miłe w dotyku. Może za wiele wymagam, ale miewałam już żele do stóp, które chłodziły moje stopy na dłużej. Być może przy regularnym stosowaniu pianka ta jednak poprawi moje krążenie i w konsekwencji i obrzęki się zmniejszą. Poużywam i zobaczę.

Drugim produktem jest krem do ciała Vichy Nutriextra. Zamknięty w sporym słoiczku krem ma za zadanie zapewnić 2 dniowy komfort dla skóry. W ciąży mam duży problem z suchą swędzącą skórą na rękach i ramionach. Wg zapewnień producenta ma lekką, nietłustą konsystencję, a wg mnie nie jest to prawda.  Nie posiada parabenów. Krem jest treściwy i zostawia tłustą warstwę na skórze. Nie bardzo podoba mi się jego zapach, jednak działanie jest super. Naprawdę koi moją przesuszoną skórę i przynosi jej ulgę. Minusem jest na pewno jego cena - około 50 zł za 400 ml. Ogólnie polecam ten produkt, jeśli ma się bardzo przesuszoną skórę. 




Odczułam też potrzebę posiadania nowego różu ;) 
Moje ulubione róże - Chanel kolor Orchid Rose oraz róż mineralny EDM w kolorze Snuggle już się skończyły, więc zdecydowałam się na polecany róż SLEEK w kolorze Rose Gold, piękny błyszczący brzoskwiniowy odcień. Bardzo lubię róże z drobinkami lub opalizujące. Nie wyobrażam sobie makijażu bez użycia różu. Kiedy miałam przedłużane rzęsy nakładałam tylko podkład i róż na policzki i tak już mogłam wyjść z domu. Bez różu twarz wydaje się "płaska", a moja dodatkowo jest dość okrągła, więc wygląda bez podkreślenia kości policzkowych jak księżyc w pełni. 
Róż Sleeka jest przepiękny, dość mocno napigmentowany, łatwo go nałożyć, na policzkach nie migruje (migrują drobinki, jeśli się dotyka dużo twarzy, tak jak ja). Cudownie wygląda w świetle dziennym, jak i sztucznym. Niestety minusem tego różu jest jego opakowanie - strasznie ciężko je otworzyć, połamałam przy tym dwa paznokcie. Ale może zatrzask się wyrobi i będzie lepiej. Myślę już o drugim odcieniu, bardziej różowym, zwłaszcza, że cena tego różu nie jest wysoka. Naprawdę fajny produkt!




2 komentarze:

  1. Mam bronzer do konturowania z tej firmy z rozswietlaczem i jest świetny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo brązer tez by się przydał! Masz taki podwójny z rozświetlaczem?
      Ja mam jeszcze dwie paletki cieni Original i Bad Girl, ale strasznie mnie w nich denerwuje to,że się osypują na policzki :( a ponieważ są bardzo napigmentowane, więc zetrzeć tego nie sposób. A nie lubię malować się podkładem na końcu. Myślę nad zakupem płatków silikonowych przyklejanych pod oczy podczas malowania, wtedy może paletki wrócą do łask, bo na razie nie chce mi się z nimi "babrać".

      Usuń