Chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że okres ciąży jest dla każdej kobiety inny. Każda inaczej go przechodzi. Ja z podziwem patrzę na młode kobiety, które w ciąży nie tyją i wyglądają jak z doczepionym brzuszkiem, są pełne sił, energii, chęci ... nic im nie dolega, więc są pozytywnie nastawione do świata. Tak, są takie kobiety, które ciążę przechodzą bezproblemowo, a potem mają łatwy poród ;) Jeśli chodzi o moją ciążę, to naprawdę nie mam co narzekać, większość czasu nie dręczyły mnie większe dolegliwości. Sama ciąża była zaplanowana, do teraz nie mogę uwierzyć, jak nam się udało wszystko wg planów - chcieliśmy urodzić na wiosnę i proszę, termin na początku kwietnia, marzyliśmy o dziewczynce i jest dziewczynka...
Jeśli chodzi o ciążowe dolegliwości, to w pierwszym trymestrze najgorzej wspominam nudności i bolące piersi oraz kręgosłup (na dole, przy kości ogonowej ból promieniujący na pośladki). Wtedy też mój organizm przeżywał szok przy odstawieniu tabletek na alergię, czasem chciałam zwariować z zapchanym nosem, kichaniem, swędzeniem, wysypką....Do tego dochodził okropny strach, że to nie jest bezpieczny okres, że do 12 tygodnia istnieje największe ryzyko poronienia. Było też ogólne zmęczenie i senność oraz trudności z koncentracją w pracy. Do tego dochodziły huśtawki nastrojów... o tak, nagły płacz z byle powodu i stany depresyjne.
Drugi trymestr minął mi bardzo szybko. Generalnie byłam w dobrej formie, brzuszek rósł, coraz ciężej się poruszałam, ból kręgosłupa powoli mijał, za to brzuszek zaczął ciążyć. Pod koniec tego trymestru zaczęłam mieć coraz gorsze wyniki badań - wykryto u mnie cukrzycę oraz pojawiło się nadciśnienie. Konieczność pomiarów cukru, stosowanie diety i kontrola ciśnienia podcięła mi skrzydła. Problemem było też ciągłe wstawanie w nocy (co godzinę) do toalety. Czasem nie wysypiałam się w ogóle, ciężko było mi wstawać codziennie o 6 do pracy, a w pracy ciężko mi było wytrzymać 8 godzin (jeszcze + 2 godziny dojazdów). Wieczorami nie mogłam zasnąć, stres, podświadomy strach, że coś jest nie tak, nie dawały mi oddychać. Dalej miałam huśtawki nastrojów, ale już nie aż tak duże.
Na przełomie 7 i 8 miesiąca (to był chyba 32 tydzień) poszłam na L4. Wtedy też zaczęłam mieć coraz większe problemy ze zdrowiem. Oprócz tego, że ciśnienie miałam cały czas wysokie i musiałam zacząć brać lek na nie, to zaczęłam również wstrzykiwać sobie insulinę. Dodatkowo zaczęły pojawiać się opuchlizny na stopach, łydkach i dłoniach. Czasem nie czuję palców u rąk, czasem są tak grube, że nie mogę ich zgiąć. W nocy budzę się z uczuciem zdrętwienia i jakby braku krążenia w rękach. Jeśli chodzi o stopy, to noszę rozmiar 35/36. W tym momencie idąc do sklepu dobry jest na mnie rozmiar 38 :( Przez te opuchlizny na wadze pojawiły się dodatkowe kilogramy. Ciężko mi stwierdzić, ile z nich, to woda nagromadzona w organiźmie. Mam nadzieję, że te dolegliwości znikną po porodzie. Oprócz tego uciążliwa jest dla mnie również zgaga, której generalnie nie mam w dzień i pojawia się zwykle, kiedy położę się spać. Zgaga towarzyszy mi przez całą ciążę w różnym natężeniu. W początkowych miesiącach radziłam sobie z nią zawsze mając przy sobie migdały, zjadłam ich chyba tonę. Czasem pomagało mi też mleko. Teraz zwykle przed snem ssę Rennie. Ciągle wstaje też w nocy do toalety, zwykle jak w zegarku co godzinę. Nie mogę spać i jest mi niewygodnie. Od kilku tygodni mam też dziwny katar, gęsty, który zatyka mi nos, sprawia, że nie mogę oddychać i chrapię okropnie. W ciągu ostatnich kilku tygodni byłam 2 razy przeziębiona, brałam antybiotyk przez 7 dni i nadal nie jestem do końca zdrowa. Martwi mnie to, bo do porodu zostało mi
14 dni!
Tak, to już równe 2 tygodnie i Hania będzie z nami.
Zaczęłam już pakowanie torby dla mnie. Dla małej jeszcze nie. Podzielę się z wami tym, co do nich spakuję, kiedy będą już gotowe.
Co jeszcze mogę napisać? Nie jest mi łatwo, ale zdaję sobie sprawę, że niektóre z nas mają jeszcze trudniej i jeszcze większe problemy w czasie ciąży. Każdy wie, że ten ciężki czas zostanie wynagrodzony. I nic nie zastąpi nam tego, że nosimy pod serduchem własne dziecko, ciałko powstałe z naszego własnego. To takie niesamowite. Wiem, że będzie mi bardzo brakowało tego uczucia, kiedy czuję w sobie ruchy swojego maleństwa. Uwielbiam ten stan :)
ja puki co 24 tydzień i doświadczyłam wszystkich możliwych dolegliwości w różnym natężeniu i stopniu.
OdpowiedzUsuńale jakoś przyjmuję to jako normalna kolej rzeczy i raczej jestem szczęśliwa niż mnie to smuci:))
14 dni... ojejku...
dobrze Ci!
Domcia, jeszcze trochę przed Tobą, ale jak sama wiesz nic nie zastąpi tego czasu, kiedy rośnie w nas życie :) To niesamowite ile jesteśmy w stanie znieść.
UsuńJa już trochę żyję tym, co będzie potem i czy sobie poradzę ;) jest stres.
Aga, zazdroszczę Ci że jesteś już na końcówce! Choć rozumiem, że dolegliwości jakie Ci towarzyszą są ciężkie. U mnie zostały jeszcze jakieś 4 tygodnie.
OdpowiedzUsuńDopiero od tygodnia wstaję raz w nocy do toalety. Największym problemem jednak jest przewracanie się w nocy - brzuch (i biust) jest wówczas niesamowicie ciężki, twardy i to bardzo boli. Do tego jeszcze zaczęły się hemoroidy, które od 2 dni uniemożliwiają mi chodzenie i ćwiczenie. Cóż mam nadzieję, że po maści za kilka dni znikną. Do tego jeszcze goście przyjeżdżają na święta :( jakby nie mieli kiedy... W związku z tym wstrzymujemy się z generalnym porządkiem i to mnie trochę niepokoi bo boję się, że nie zdążę z kurzami na szafach, praniem itp.
Jeśli chodzi o katar to jeśli masz chęć to spróbuj wieczorem zrobić sobie parówkę z rumianku, mięty i szałwii plus może jeszcze jakiś olejek (mi to bardzo pomogło).
Z pozdrowieniami, Madlen
Madlen dzięki za radę, może wypróbuję bo już nie wiem, co na niego poradzić. Jutro jeszcze się skonsultuję z lekarzem, co on mi radzi. Hemoroidy są straszne, mnie na szczęście na razie ominęły, chociaż czasem miałam okropne zaparcia. Jeśli zamierzasz rodzić naturalnie, to one mogą ci niestety jeszcze większe wyjść z wysiłku.
UsuńWspółczuję gości w tych ostatnich tygodniach, nie mogłaś się nie zgodzić? U mnie na szczęście nikt nic nie narzuca, więc te ostatnie dni przed porodem powinnam mieć spokojne, na dogranie wszystkiego.
Ja się w nocy nie przewracam, bo śpię zaplątana w rogalu ;) śpię godzinę na jednym boku, potem idę siku i kładę się na drugi..i tak na zmianę. Czasem tak jak u ciebie budzę się z brzuchem bolącym i twardym jak kamień :( nie lubię tego, wolę mięciutki i jak czuć wtedy ładnie dzidzie.
Pozdrawiam Cię Świątecznie i serdecznie oczywiście! :)
Ależ pesymizmem ode mnie powiało... ;) aż się nie poznaję!
UsuńNiestety nie wypada nam odmówić tej wizyty w święta a i w miniony weekend gościliśmy 5 osobową rodzinkę... Szkoda, że nikt chętny nie przyjedzie umyć np. płytek w łazience :) ale za to moja mama przygotowała zapas obiadkowy na jakieś dwa tygodnie.
Postaram się chyba częściej budzić w nocy i wstawać jak Ty to może nie będzie to aż tak bolesne.
Czekam na kolejne wpisy a szczególnie ten obiecany z torbą :) M.