wtorek, 28 stycznia 2014

Zima...o wózkach i sankach...

W przeciągu tygodnia zrobiła się w końcu zima!
A ja od jakiegoś czasu intensywnie myślę o wiośnie i zakupie wózka spacerowego. Mam już serdecznie dość naszego ciężkiego Mutsego, :) którego zwykle kilka razy dziennie składam i rozkładam, wsadzam i wyciągam z bagażnika ;) Jakiś czas temu umieściłam na moim blogu jego test. Być może powinnam go teraz edytować, bo mam właśnie okazję testować go w zimowych warunkach :)
Moje odczucia od pierwszego dnia, kiedy wyjechałam nim na śnieg są bardzo pozytywne. Wózek, z racji swoich dużych pompowanych kół, bardzo dobrze radzi sobie z jazdą po śniegu i po zaspach. Nie ślizga się. Nadal łatwo się prowadzi, szczególnie, kiedy zablokujemy przednie koła. Jestem zadowolona z tego, że nie sprzedałam go przed zimą i nie kupiłam zamiast niego spacerówki. Jednak powoli zaczynam myśleć o cieplejszych dniach i wyborze lżejszego wózka, który złożony zajmował by mało miejsca. Na pewno jestem dość wymagającym użytkownikiem, wózek często użytkuję w trudniejszym terenie, a nie tylko w mieście. Chciałabym wózek, który oczywiście rozkłada się do pozycji prawie leżącej. Czekam na rady, czym wozicie swoje pociechy? 

Pamiętacie sanki, które Hania dostała z okazji Chrztu? W końcu są warunki prawdziwie zimowe i Hania swoją pierwszą jazdę na saneczkach ma zaliczoną! Przy mrozie minus kilkanaście stopni, opatulona, trzymała się dzielnie :) Była bardzo zdziwiona i zachowała powagę przez całą wyprawę :) Kolejnym razem już była bardzo zadowolona.
A co do samych sanek - są super lekkie, bardzo łatwo je ciągnąć lub pchać, nie czuć w ogóle ciężaru dziecka (przynajmniej ok 8 kg Hani ;) ). Śpiworek jest zdecydowanie zbyt cienki, przy takich mrozach Hania musi mieć dodatkowo koc pod sobą i na sobie. Budka jest super, chroni od wiatru i śniegu (chyba, że śnieg zacina z przodu) i ma wiele poziomów rozłożenia. Plusem jest też pasek do przypięcia dziecka, chociaż i tak Hania zjeżdża trochę w sankach. Gdyby nie ten pasek, przypuszczam, że mogłaby zjeżdżać aż do pozycji leżącej. Oparcie dla plecków jest liche, cienki śpiworek + jedna poprzeczka w sankach. Przydało by się więcej usztywnienia. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tych sanek! Przypuszczam, że będą nam służyły przez wiele lat.

A tu zdjęcia z naszych ostatnich spacerów


16 stycznia


23 stycznia ;)


 





3 komentarze:

  1. Hej Aga,
    Widzę, że zima Wam nie straszna. Pięknie u Was - tyle śniegu…
    Jeśli chodzi o spacerówkę to my od listopada mamy maclaren techno XT. Muszę przyznać, że jestem niesamowicie zadowolona! Mam go cały czas w samochodzie. Do tej pory jednak służył nam na wypady do sklepu, weekendy u rodziny. Zajmuje znacznie mniej miejsca niż zwykły wózek i oczywiście jest lżejszy. To co najbardziej mi się podoba to to, że dziecko leży (prawie całkowicie na płasko) - siedzi sobie mięciutko, wygodnie i ciepło (nie na jakiejś cienkiej jednej warstwie materiału). To tego amortyzowane koła. Choć nie oszukujmy się to nie duży wózek spacerowy a parasolka więc na dziurach i tak telepie trochę. No i ten podnoszony podnóżek! Dzidzia może wygodnie sobie lulać a my załatwiać sprawy. Na śnieg się z nim nie wybieraliśmy i nie mam zamiaru. Można go zabrać do samolotu i jest stosunkowo lekki. Cena jest dość wysoka ale uważam, że wybór był super! Póki co jeden minus - słaby dostęp do kosza. Tak więc polecam. Więcej o parametrach na stronie www. Miałam już dość dźwigania - z i do bagażnika - tej masywnej spacerówki i wpinania za każdym razem siedziska. Choć póki co jestem zdania, że wózek spacerowy zostanie z nami w domu na dłużej tym bardziej, że zazwyczaj spacerujemy w pobliskim lasku.
    Pozdrawiam, Madlen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madlen, myślimy nas maclarenem xt lub xlr, ale zastanawiam się, czy naprawdę warto aż tyle płacić za wózek spacerowy, fajne są np połowe tańsze polskie espiro magic...są też inne alternatywy...nie potrafię na razie podjąć decyzji.

      Usuń